Przekonali się o tym nasi Klienci, dla których wywalczyliśmy dwa kolejne zabezpieczenia w sprawach przeciwko Getin Bank i Mbank.
Niektóre zwycięstwa w sądowej batalii przeciwko bankom przynoszą nam więcej satysfakcji niż wygrana. Ostatecznie – już do niej przywykliśmy. Nie przywykliśmy natomiast, aby wnioski istotne dla domowego budżetu Frankowicza, jak te o zawieszenie płatności rat, Sąd ignorował całymi miesiącami. W szczególności, gdy przepisy prawa nakazują rozpoznać je niezwłocznie – ale nie później niż w ciągu 7 dni od wpłynięcia.
O co chodzi?
Nie jest tajemnicą, że Wydział „frankowy” warszawskiego Sądu Okręgowego jest sparaliżowany ilością napływających do niego pozwów i składanych równocześnie wniosków o zabezpieczenie. Problem ma charakter systemowy i w skrócie sprowadza się do stwierdzenia „zbyt mało sędziów na zbyt wiele spraw”. Wynik? Wielomiesięczne oczekiwanie na przeprowadzenie przez Sąd jakichkolwiek, najprostszych nawet czynności, takich jak zarządzenie doręczenia odpisu pozwu bankowi, czy – no właśnie – rozpoznanie wniosku o zabezpieczenie.
Pozostawia to walczących o swoje prawa Frankowiczów w poczuciu kompletnej bezradności.
Jak bowiem zmusić Sędziego, któremu konstytucyjnie zagwarantowano niezawisłość, do zrobienia czegokolwiek, chociażby nakazywałyby mu to przepisy prawa?
Z taką sytuacją zmierzyła się adw. Aleksandra Piotrowska:
Pozwy wraz z wnioskami o zabezpieczenie w sprawach przeciwko Getin Bank i Mbank złożyłam w marcu bieżącego roku. Z uwagi na szacunek, jakim darzę Sędziego, do którego trafiły, jak i głęboką wiarę, że zawinił system, a nie konkretny Sędzia, na kwestię komu przypadło w udziale rozpoznanie wniosków o zabezpieczenie sprawy, spuszczę zasłonę milczenia. Faktem jest, że aż do drugiej połowy września bieżącego roku w sprawach nie działo się dosłownie nic! Kierowane przeze mnie kolejne pisma z prośbą o rozpoznanie wniosku o zabezpieczenie odbijały się bez echa. Dodam, że w obu sprawach moi Klienci nadpłacili w stopniu znacznym kapitał udzielonych im kredytów. Na domiar złego, jedna ze spraw dotyczyła Getin Banku (więcej na ten temat: https://bankostop.pl/getin-bank-na-skraju-bankructwa/).
Mec. Aleksandra Piotrowska wyjaśnia dalej:
W tym czasie sytuacja finansowa moich Klientów, jak i wielu innych Polaków, zaczęła się gwałtownie pogarszać. Zawiniła oczywiście inflacja i drastyczny wzrost wysokości rat kredytowych spowodowany umocnieniem franka szwajcarskiego. Płatność tych rat – zgodnie z przyjętą linią orzeczniczą w Wydziale „frankowym” – powinna być już dawno zawieszona. Sytuacja zaczęła być naprawdę nerwowa i ostatecznie wymagała interwencji u Prezesa Sądu i Przewodniczącego Wydziału. Klienci skierowali do nich pisma skarżąc się na bezczynność Sędziego. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy to właśnie te działania przyniosły rezultat. Rzeczywiście krótko po odebraniu pism, Klientów nareszcie uwolniono spod jarzma płatności rat w tych absurdalnych wysokościach. Sąd wydał postanowienia udzielające zabezpieczenia w postaci zawieszenia obowiązku płatność rat kredytowych.
Możecie się Państwo zastanawiać, dlaczego nie napiszemy po prostu: „Miło nam poinformować, że wywalczyliśmy kolejne zawieszenia rat dla naszych Klientów”?
Moglibyśmy przecież przemilczeć okoliczności, które temu towarzyszyły.
Odpowiedź jest prosta – chcemy być wobec Państwa uczciwi i przedstawiać prawdziwy opis sytuacji. W przypadku warszawskiego Wydziału „frankowego” fakty są nieubłagane. Wydział jest przeciążony, a kierując do niego sprawę trzeba liczyć się z przewlekłością postępowania. To oczywiście, pod warunkiem wprowadzenia odpowiednich zmian, może się odwrócić. Na tę chwilę pozostajemy jednak pesymistami.
Chcąc przeciwdziałać przewlekłości postępowań, staramy się wytaczać powództwa nie tylko przed Sądem Okręgowym w Warszawie, ale tam gdzie jest to zasadne i możliwe – przede wszystkim przed lokalnymi sądami właściwymi dla miejsca zamieszkania naszych Klientów. Prowadzenie sprawy przed dowolnym Sądem w kraju nie stanowi dla nas problemu.
